Okropnie ciągnie się ten sznur samochodów. Ale żeby jeszcze
przed miastem, w lesie był już taki korek? O, nawet facet na piechotę mnie
wyprzedza. Zaraz, zaraz a co on tam niesie w koszu? Grzyby! Cały kosz
przepięknych prawdziwków! A ja tu gniję w korku.
Uwielbiam zbierać grzyby. Nie jestem jakimś znawcą, ale
potrafię rozpoznać kilka ich gatunków i zbieram tylko te które znam. Już
jako dziecko chodziłem z rodzicami do lasu na grzyby. To od nich złapałem tego
bakcyla. Poza tym uwielbiam przebywać w lesie. W czasach kiedy praca nie
zabierała mi całego wolnego czasu często wybierałem się na spacer do sosnowego boru, aby
pooddychać tym specyficznym powietrzem, wsłuchiwać się w szum drzew i
rozkoszować się pięknem natury. Pobyt w lesie bardzo mnie uspokaja i sprawia, że
jest mi jakoś tak dobrze i wesoło. Zawsze z tego miejsca wracam w świetnym humorze.
Wszystkim bardzo polecam spacery po lesie, jazdę na rowerze, czy w zimie jazdę na nartach biegowych. Las po prostu koi nerwy, odstresowuje i "ładuje akumulatory". Naprawdę nie warto spędzać całych dni w centrach handlowych. Porzućcie ten nowomodny sposób spędzania wolnego czasu. Weźcie dzieciaki i jedźcie do lasu. Pokarzcie im jak wygląda przyroda. Posłuchajcie ptaków, dotknijcie kory drzew, wciągnijcie głęboko w płuca to leśne powietrze, które tak niesamowicie pachnie. Spróbujcie rozpoznać gatunki roślin tam rosnących, czy poszukać tropów dzikich zwierząt. Zobaczycie jak wspaniale wypoczniecie, jak świetnie będzie wam się spało w nocy i z jakim optymizmem powitacie rano kolejny dzień.
Las zawsze koi nerwy. |
No ale miało być o grzybach. W zasadzie to co zbieramy w
lasach to są owocniki grzybów. Mówiąc dość ogólnikowo grzyby tworzą je po to
aby się rozmnażać. W owocnikach wytwarzają zarodniki, które potem, gdy taki
owocnik dojrzeje, są rozsypywane aby z nich utworzyła się nowa grzybnia. Jest to
jeden ze sposobów rozmnażania wegetatywnego obok pączkowania i fragmentacji
plechy. Istnieje również rozmnażanie generatywne. Generalnie aby omówić temat
grzybów trzeba by napisać kilka opasłych tomów. Oprócz grzybów owocnikowych są
jeszcze pleśnie, są również grzyby pasożytnicze i chorobotwórcze. Praktycznie
gdzie by nie spojrzeć to są tam grzyby. Grzybnia rozwija się w ściółce leśnej,
w ziemi na polach i trawnikach, w starych drewnianych domach i całkiem nowych
blokach mieszkalnych. Wszędzie tam gdzie jest dość wilgotno i jest odpowiedni
„pokarm” tam pojawiają się strzępki grzybni. Grzyby rozkładają martwe szczątki
organiczne, pasożytują na roślinach i zwierzętach, ale również wchodzą w
symbiozę z innymi organizmami i pomagają im żyć, same również czerpiąc z tej
współpracy korzyści. Nas zbieraczy najbardziej interesują jednak owocniki
grzybów, czyli te Nasze Grzyby.
Borowiki |
Gdy przychodzi jesień i znajdę się w leśnej okolicy oczy
same mi uciekają w kierunku ziemi i myszkują w trawie i liściach w poszukiwaniu
podgrzybków, kurek czy borowików często nazywanych prawdziwkami. Wtedy już
wiem, że muszę wybrać się na grzyby, aby nasycić ten prymitywny instynkt zbieracza.
Według mnie zbieranie grzybów składa się z kilku części. Pierwsza to wyprawa i
pozyskiwanie grzybów, przetrząsanie lasu, zbieranie do wiaderek i koszyków.
Druga to czyszczenie i obieranie ich tak aby nadawały się do spożycia. A
trzecia to tworzenie niesamowicie smacznych i aromatycznych dań. W tej części
zawiera się również ich konsumowanie. Są ludzie, którzy lubią tylko jedną czy
dwie z tych części. Najczęściej spotykamy takich co lubią zbierać a nie lubią
nic przy grzybach robić albo tacy, którzy uwielbiają potrawy z grzybów, ale do
lasu ich nie ciągnie. Ja natomiast lubię wszystkie trzy części grzybobrania.
Uwielbiam włóczyć się za grzybami po lesie, potem siedzieć na stołeczku z nożem
w ręku i pieczołowicie obierać malutkie podgrzybki czy opieńki. Cieszy mnie
kiedy mnożą się wianki prawdziwków przeznaczonych do suszenia i rosną stosy
słoików grzybków marynowanych wszelkiej maści czy konserwowanych w soli. W
przyrządzaniu grzybów najlepsza jest moja żona. Jej sosy są wprost niebiańskie.
Jednak moim ulubionym daniem jest jajecznica z kurkami. Czasem mogą je zastąpić
opieńki, ale jednak kurki są bezkonkurencyjne.
Stadko opieniek. |
Rozmarzyłem się, a przede mną jeszcze długi sznur
samochodów.
Dziwi mnie bardzo beztroskie podejście niektórych ludzi do
zbierania i jedzenia grzybów. Ciągle media trąbią o śmiertelnych, wcale nie
rzadkich przypadkach zatrucia grzybami. A jednak ich ilość się nie zmniejsza.
Nie potrafimy wyciągać wniosków z tych tragicznych zdarzeń. Nadal zbieramy
grzyby, których nie znamy, a w tym przypadku nauka na błędach nie jest
zalecanym sposobem zdobywania wiedzy. Gotujemy grzyby niewiadomego
pochodzenia i dajemy je własnym dzieciom do jedzenia. Często przeczytamy jakiś
poradnik, zerkniemy do atlasu, czy przejrzymy strony internetowe ze zdjęciami
grzybów i opowieściami z wypraw internautów i już łapiemy koszyk i pędzimy do
lasu. Aby bezpiecznie korzystać z tych dobrodziejstw natury polecam raczej
początkowe wyprawy z osobami, które już lata spędziły w pogoni za borowikami czy maślakami. One
na pewno najlepiej nauczą nas co i jak zbierać, jak potem to wszystko
przygotowywać aby grzybobranie było bezpieczne a jedzenie smaczne.
Bardzo jestem ciekawy czy Wy Drodzy Czytelnicy również
zbieracie grzyby. Jak to się stało, że zaczęliście to robić, jakie są wasze
ulubione dania z tych owoców runa leśnego. Co myślicie na temat ciągle zdarzających się
przypadków zatruć. A może macie jakieś swoje sposoby na uniknięcie tych
nieszczęść.
No w końcu wyprzedziłem tego faceta co szedł z pełnym
koszykiem prawdziwków. Ech, jak ja mu zazdroszczę…
Postanawiam, w niedzielę zabieram rodzinkę i śmigamy na grzyby. Tylko czy do niedzieli coś jeszcze dla nas zostanie? Może nikt nie trafi do tego młodnika po lewej stronie rozwalonego starego paśnika w którym w zeszłym roku nazbieraliśmy sześć wiaderek podgrzybków. E, trzeba być dobrej myśli. Na pewno nikt tam nie trafi.
Postanawiam, w niedzielę zabieram rodzinkę i śmigamy na grzyby. Tylko czy do niedzieli coś jeszcze dla nas zostanie? Może nikt nie trafi do tego młodnika po lewej stronie rozwalonego starego paśnika w którym w zeszłym roku nazbieraliśmy sześć wiaderek podgrzybków. E, trzeba być dobrej myśli. Na pewno nikt tam nie trafi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz